Nigdy nie byłam zwolenniczką picia wody. Nawet do dzisiaj nie koniecznie mi smakuje.
Jako dziecko piłam najczęściej wody smakowe, mimo przekonań taty o ich nie zbyt dobrym wpływie na nasz organizm.
Wszystko zaczęło się od kłopotów z cerą. Kompletnie nie mogłam sobie poradzić z wysypem niespodzianek na twarzy (do dziś z tym walczę). W każdym artykule przeczytanym widniał napis pij dużo wody i zdrowo się odżywiaj. W tamtych czasach pojęcie zdrowego odżywiania było dla mnie obce. Nie widziałam takiej potrzeby trenując 6 razy w tygodniu wyczynowo, nawet przy kiepskiej diecie nie doskwierał mi ani zbędny tłuszczyk, ani cellulit, ani nic z tych rzeczy. Tylko ta cera...
Do dziś mam problem z zatrzymaniem apetytu na słodycze i moją ukochaną kuchnię włoską, ale nauczyłam się pić wodę i wbrew pozorom nie było to takie trudne.
Jako że zaczynając nie lubiłam nawet smaku wody mineralnej, zaczęłam od dodawania do niej przeróżnych dodatków tj:
- cytryna
- imbir
- mięta
- pomarańcza
- truskawki
- miód.
Do rozpoczęcia projektu
pij więcej wody zakupiła shaker sistema to go i dzbanek Brita.
Założyłam sobie, że zacznę od wypicia 2 shakerów dziennie (pojemność 0,7 l). Dziś udaje mi się wypić przez cały dzień 3 takie porcje, a nawet zaczęłam sięgać po zwykłą wodę bezsmakową.
Moim ulubionym smakiem jest imbir i cytryna.
Może macie swoje ulubione smaki??
Pozdrawiam Dorota ;)